
tel./fax (0048) 75 76 76 470
www.euroregion-nysa.eu
biuro@euroregion-nysa.pl
Jak to się zaczęło?
Pierwsze pomysły o stworzeniu na polsko-czesko-niemieckim pograniczu jakiejś mniej lub bardziej „zinstytucjonalizowanej” formy współpracy pojawiły się w końcu 1990 r. Był to naturalny efekt sytuacji, jaką tworzył tamten szczególny czas. Realia w strefach przygranicznych zmieniały się i to radykalnie. Tu, gdzie przez długie dziesięciolecia mieliśmy „granice pokoju” (Odra-Nysa) czy „granice przyjaźni” (grzbiet Karkonoszy), będące w istocie kordonami zbrojnie strzeżonymi z obydwu stron, wszystko co wcześniej było nie do pomyślenia nagle z dnia na dzień stawało się możliwe. Wystarczy wspomnieć jak błyskawicznie rozwijał się najprostszy przygraniczny handel, gdzie sklepową ladę zastępowały najpierw łóżka turystyczne, a zaraz potem słynne „szczęki”. Wobec sąsiada zza miedzy zaczęła się pojawiać zwykła ludzka ciekawość, często ze spontanicznością jeszcze niedawno całkiem nieznaną. Zresztą komunistycznego rytuału i fasadowych form współpracy nie było już komu kontynuować, bo zmiany objęły też eksponentów lokalnej władzy.
Demokratycznie wybrany burmistrz, rozumiejący swój mandat, szybko znajdował drogę do swego odpowiednika po drugiej stronie granicy i wspólny z nim język. Łączyły ich związki nie tylko geograficzno-historyczne. Jeszcze bardziej te problemy, co do których jasne było, że tylko wspólnie można je rozwiązywać: funkcjonowanie przejść granicznych, braki w infrastrukturze, problemy rynku pracy, przestępczość przygraniczna. To wszystko było bardzo ważne. Ale w tym rejonie Europy na plan pierwszy musiał wysunąć się problem zaniedbań i zagrożeń ekologicznych na skalę gdzie indziej nie spotykaną. Miasta, które zainicjowały tworzenie trójstronnej wspólnoty: niemieckie Zittau i Görlitz, polska Bogatynia i Zgorzelec, czeski Hradek n/Nysą i in. leżały przecież w samym centrum obszaru zwanego wtedy „Czarnem Trójkątem”, „Trójkątem Siarkowym” czy wręcz (jak w 1990 r., pomijając eufemizmy, pisał DER SPIEGEL) „Trójkątem Śmierci”. Były tu więc problemy, których ranga daleko wykraczała poza kompetencje gmin czy możliwości państwowej administracji na poziomie regionu. A działać było trzeba. Dziś warto przypomnieć, że to ówczesny wojewoda jeleniogórski Jerzy Nalichowski, były działacz „Solidarności”, szczególnie mocno i skutecznie zaangażował się w kontakty z gminami i z tymi wszystkimi gremiami, którym problemy regionu były znane i które widziały szansę, jaką tworzy świadomość wspólnoty interesów, która owocuje dużą determinacją do działania ponad granicami. Owe „5 minut w historii” zostało tu wyjątkowo dobrze wykorzystane. Sprzyjały temu zarówno specyficzny klimat czasu wielkich zmian, aktywność głównych aktorów publicznej sceny, ludzi ze świata kultury, nauki i mediów, tworzącego się trzeciego sektora itp. W konsekwencji, gdy na 23-25 maja 1991 r. została pod patronatem trzech prezydentów: Havla, von Weizsäckera i Wałęsy zapowiedziana konferencja „Dreiländereck” w Żytawie – 4 wzięło w niej udział łącznie blisko 400 uczestników, reprezentujących wszystkie sektory, różne środowiska i grupy wiekowe z Polski, Niemiec i Czech (wówczas jeszcze – Czechosłowacji). Efektem było uchwalenie wspólnego memorandum, w którym po raz pierwszy zapowiedziano utworzenie „euroregionu”. W rzeczywistości w tym czasie było to jeszcze określenie egzotyczne, bo tu mało kto wiedział, czym są takie wspólnoty działające w Europie zachodniej od początku lat 60-tych. Inna rzecz, że tu, na gruzach „real-socjalizmu”, gdzie jeszcze niedawno życiem zbiorowym rządziły zupełnie inne prawa – modele euroregionów zachodnich nie nadawały się do prostej aplikacji. Trzy uczestniczące strony podjęły to wyzwanie, jako pierwszy tego rodzaju eksperyment na obszarze byłego „bloku wschodniego”. 8 listopada na pierwszej konferencji polskich gmin zainteresowanych tym projektem (było ich 23) wybrany został 10-osobowy konwent do przyszłej 3-stronnej Rady Euroregionu. Jego przewodniczącym został burmistrz Bogatyni Franciszek Zaborowski. Delegaci gmin zaakceptowali wojewodę Nalichowskiego, jako członka przyszłego Prezydium czyli „szczytu politycznego” Euroregionu, a niżej podpisanemu powierzono rolę wykonawczą – koordynatora ze strony polskiej.
(...)
Czytaj cały tekst - PDF